Na forum Skyscrapercity dyskutowano na temat idei Szybkiej Kolei Miejskiej w Zielonej Górze i celowości uruchomienia linii prowadzącej z dworca PKS przez os Łużyce do ul. Ogrodowej- 1 Maja.
Link:
http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=765212
Oto propozycja internauty Falubaza z tego wątku- jak on widzi wykorzystanie nieużywanych torów w mieście do transportu miejskiego:
Zielona Góra nie ma centralnego placu miejskiego. Rynek Starego miasta leży dziś poza głównymi szlakami komunikacyjnymi, zresztą jest tylko nieco szerszą ulicą z racji swoich skromnych wymiarów.
Plac Bohaterów mógłby być rodzajem centralnego placu dla 120-tysięcznego (przypuszczalnie jedynie na papierze) miasta. Głównie dlatego że nie ma jakichkolwiek innych placów mogących służyć w takim celu. Plac Słowiański czy Powstańców Wielkopolskich są parkingami. Podobnie jak nienazwany plac przed kinem Wenus.
Dziś Plac Bohaterów to zrujnowany gmach dawnego komitetu wojewódzkiego partii komunistycznej, oraz dawny dom towarowy „Centrum”, dziś mieszczący sklepy z używaną odzieżą. Jedynym nowym budynkiem w tej okolicy jest Galeria Graffit, niestety- zbyt mała by skutecznie konkurować z centrami handlowymi na przedmieściach. Naprzeciwko tej galerii mieści się Empik, a raczej- jego skromna namiastka tudzież resztka.
Dziś widok dawnego centrum Zielonej Góry jest dowodem gospodarczego uwiądu tej części miasta. Wg niektórych mieszkańców dawne centrum przeniosło się z ul. Bohaterów Westerplatte dawniej do okolic Castoramy i hipermarketu przy ul. Dąbrówki. A może, zgodnie z ideą miast opartych na samochodach osobowych, w których udział komunikacji pieszej, rowerowej czy zbiorowej jest znikomy, takowe centrum w ogóle zanikło? W miastach prosamochodowych centrum miasta zamienia się w niebezpieczną dzielnicę nędzy, a działalność gospodarcza wynosi się na obrzeża, tam gdzie są miejsca na parkingi dla terenożerczej motoryzacji indywidualnej. Miasto w skali pieszej jest nie do pogodzenia z miastem dla samochodów.
A tak apropos- widać już upadek centrum miasta, tej naszej starówki po otwarciu jednej tylko dużej galerii handlowej. Nigdzie indziej, czy to w Poznaniu czy we Wrocławiu, Stare Miasto nie przegrało tak mocno z galeriami handlowymi na obrzeżach. U nas nie ma nawet porządnej ulicy sklepowej w centrum miasta, dominuje azjatycka tandetna estetyka. Jak wygląda ulica Kupiecka? Polbruk który już zwietrzał? Brak zieleni miejskiej? A może na deptak powinny wjechać autobusy miejskie, jak kiedyś? To przecież element rewitalizacji centrów miast.
Apeluję do władz: zatrudnijcie Państwo architektów, zróbcie choć jeden porządny pasaż w centrum miasta, ratując tutejsze biznesy, które w tym mieście a nie w Warszawie płacą swoje podatki. I wprowadźcie linie autobusowe na Stare Miasto! Na Plac Pocztowy, na Kupiecką. Inaczej ta część miasta jeszcze bardziej podupadnie.
O Wagmostawie nie chce się pisać, bo ileż można. Kiedyś, lata temu, przechodząc tamtędy do pracy, spotkałem grupę niemieckich turystów komentujących los najpiękniejszego zakątka miasta. Miała na oko jakieś 30 starszych, siwych osób. Rozmawiałem z jakąś kobietą- „To teraz wasze miasto”- mówiła jakoś w tym stylu. Ale wyraźnie była zawiedziona tym że dawne „Schronisko Młodzieżowe Dolina Luizy” (Jugendheim Luisental) jest dziś wypaloną ruiną.
Najstraszniejsze jest że ów zabytkowy gmach wkrótce zostanie zburzony. Nie jest wpisany na listę obiektów zabytkowych, nie wiedzieć czemu w zasadzie. Przetrwał komunizm, ale Trzecia eRPe wyraźniej mu nie zasłużyła. Oto nowe wyszperane zdjęcia przedwojenne, pocztówki te są do kupienia w sieci:
Na głównym ongiś placu miasta, przed Hotelem Cesarskim (dziś „Śródmiejskim) stał sobie domek zwany „grzybkiem”. Był to najbardziej znany transformator w mieście, a możliwe że i w ówczesnej Polsce- pocztówki z owym grzybkiem docierały wszak do odległych rejonów kraju. Gazeta Zachodnia pisała: „Po wojnie zamieniał się w słup propagandowy. Na jednym z nielicznych zachowanych zdjęć widać Grzybek w czasie planu sześcioletniego (1950 -55). W momencie fotografowania na tej instalacji wisiały kiście winogron z przepalonych żarówek pomalowanych olejno na zielono. Na placyku okalającym Grzybek bywały ustawiane tablice z portretami chuliganów albo zdjęcia z wypadków drogowych.”.
Grzybek zdemontowano w 1964 roku tłumacząc się chęcią usprawnienia ruchu w centrum miasta. Po 1989 wielokrotnie dyskutowano o odbudowie charakterystycznego punktu- czy to jako toalety, czy to jako kiosku. Wielka jest impotencja owych chcących- nic więc z tego nie wyszło.

Eksponowana pocztówka pochodzi z roku 1964, a fotografia samego grzybka pochodzi z wystawy muzeum w Zielonej Górze: Rok 1945 i następne - Zielona Góra w fotografii jej mieszkańców.