A ta leży dalej. Niemcy wolą Mazury, Dolny Śląsk i Pomorze od Lubuskiego. Lotur, lokalna organizacja turystyczna naszego regionu (w zasadzie regionalna) ma wreszcie swoją stronę: http://www.lotur.eu/
A na niej tylko jedną ciekawą publikację o turystyce aktywnej. Poza tym niemal zero zdjęć na pierwszej stronie, jeśli jakieś są to w plikach pdf lub w galerii. Galeria to zdjęcia przypadkowe, często linki są zepsute, chyba skrypt galerii się popsuł. Taką witryną świata nie podbijemy. Wybór języka nie działa. Teksty pisane przez urzędników a nie pisarzy. Zdjęcia aparatem robili amatorzy, pan burmistrz i pani urzędnik. Ojej.
Trzeba nająć dobrego fotografa. Takiego prawdziwego, z renomą. Choć są i świetni lokalni, jak np. na fotoforum ZG (najlepszy jest tb808, ale też Marcin Kazmierczak, por. http://fotoforum.gazeta.pl/71,1,740.html). Trzeba zatrudnić pisarzy i historyków. To musi byc ciekawe, trzeba mieć styl pisania. Każde miasto powinno mieć swoją podstronę, z planem miasta, z opisem zabytków, taki przewodnik on-line. Wersje niemiecka, angielska, rosyjska, francuska.
Mamy tyle atrakcji, tylko że zapomnianych... (vide zdjęcia z mat. Loturu)
Fot. wg Przegląd Lubuski?
W Zielonej Górze jest kilka mniejszych basenów- przy szkołach, w Drzonkowie etc. Z powodzeniem mogłyby one funkcjonować. Niestety, są one niezadbane, brakuje tam porządnych szatni, są one niewypromowane, tak naprawdę nieudostępnione publiczności, która jest tam raczej nieproszonym gościem. Do basenu w Drzonkowie, zwykle tragicznie pustego, brakuje dobrego i szybkiego dojazdu komunikacją miejską- autobusy kursują za rzadko, i zbyt długo. Powinny także kursować do Drzonkowa z zachodniej części miasta przez Jędrzychów.
Fot. Basen kryty w Drzonkowie, wg drzonkow.pl
Ludzie na ogół nie mają pojęcia że w mieście jest 5-6 basenów. Część z nich to baseny szkolne, zarządzane nieprofesjonalnie, otwarte w niedogodnych porach. Powinien je np. przejąć MOSiR i zrobić z nich typowe baseny komunalne udostępniane szkołom, ale przede wszystkim mieszkańcom.
Jest to największa atrakcja powiatu Żarskiego. Wokół miasta znajduje się tzw. Zielony Las.
Gdy widzę naszą Górę Tatrzańską z marnującym się pustym wyciągiem, od razu przychodzi mi do głowy podlubelski Rąblów i tamtejsze wyciągi, które latem przeznaczono na trasy do mountaiboardu- sportu uprawianego na czymś co wygląda jak snowboard z kółkami. W Zielonej Górze ten sport uprawia m.in. dwóch moich kumpli i przyjaciół (m.in. Bax). Sport ten jest tu opisany: http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,81807,4445784.html . Jeden z moich kumpli z ZG jedzie w ten weekend do Rąblowa. Już nawet uczyli mnie jeździć.
Dziwne, że w Zielonej Górze jest wszystko co trzeba- górka, wyciąg orczykowy, a nic się tu nie dzieje. Jako ekonomista od razu patrzę na stronę organizacyjną przedsiębiorstwa- a to po prostu jest państwowe. Państwowy nic nie musi, czy się stoi, czy się leży, kasa się należy. Może przesadzam, ale praktyczne doświaczenie z państwowymi firmami (i próbami ich reform) mam spore. To w większości firmy pozbwione jakiejkolwiek inicjatywy, potrafiące tylko kontynouwać to co raz ktoś zrobił.
A stok w Rąblowie jest prywatny. I można tam jeździć na mountainboardzie. W ten weekend jest tam nawet jakiś zjazd wszystkich fanów tego sportu, może się udam. A co do Zielonej Góry- moglibyśmy mieć taką atrakcję, ale nie musimy.
Oto post internauty Roberta z forum GW Zielona Góra:
Re: Politycy zniszczyli Zieloną Górę pisze Robert Autor: Gość: Robert RED IP: *.gprs.plus.pl 04.04.08, 13:41 Dodaj do ulubionychSkasujcie Odpowiedz cytującOdpowiedz :-( Smutna prawda o ZG, mieście mojej młodości. Teraz, z warszawskiej perspektywy, potwierdzam niestety wszystkie spostrzeżenia autora. Być może zakompleksienie ludzi w ZG na tle stolicy (która - nie oszukujmy się, jest miastem koszmarnym do życia i pełnym "spadochroniarzy", chcących szybko się wzbogacić i uciekać dalej) bierze się z braku zrozumienia, że Zielona Góra ma(hipotetycznie) same atuty, które mogłyby pozwolić jej na niesamowity rozwój: jest niedaleko granicy i powinna stać się naturalnym łącznikiem pomiędzy Berlinem a Polską, jest miastem niezwykle urokliwym, "czystym", SPOKOJNYM (przyjaznym do życia) i posiadającym niepowtarzalny klimat, co powinno skłonić decydentów do maksymalnego wykorzystania tego faktu (status miasta uzdrowiskowego? budowa osiedli dla najbogatszych rentierów (także tych z Zagranicy) - na wzór Olsztyna, rozbudowa infrastruktury turystyczno -rekreacyjnej: baseny, akweny wodne, obiekty sportowe, Drzonków, Ochla), posiadatradycję winiarską z prawdziwego zdarzenia (w zasadzie jako JEDYNE POLSKIE MIASTO), posiada wspomniane lotnisko - okno na świat (najbliższe - obokGoleniowa - zachodniej granicy Polski), posiada Uniwersytet (kształcący także wpożądanych obecnie kierunach technicznych)... No i ma najpiękniejszą NAZWĘ z polskich miast (super mocny argument do promocji :-)!!! Ma też wiele innych atrakcji (już istniejących - jak żużel, hippika, lotnisko w Przylepie, festiwale i imprezy kulturalne, filharmonia, Teatr Lubuski), jak i potencjalnych (zupełnie niezagospodarowana naturalna góra Tatrzańska, wieża Braniborska z potencjalnym planetarium z prawdziwego zdarzenia, lasy [kolejka wąskotorowa???]... Ma też hamulce w rozwoju, które wszyscy widzą od wielu lat, ale których nikt nie usuwa, np. fatalne rozwiązanie kolejowe w Czerwieńsku (zawracanie pociągów, postój 20 -minutowy), natłok brzydkich hipermarketów, brak inwestycji z zewnątrz (i brak jakichkolwiek działań w celu ich pozyskania), wspomniane "zignorowanie" lotniska w Babimoście, brak sieci wypoczynkowo - hotelowej z prawdziwego zdarzenia (godnych gości z Europy, czy świata), brak POMYSŁU na przyszłość (jak będzie wyglądała i co będzie oferowała ludziom ZG za 5, 10 lat? Ech, rozpisałem się...Z chęcią człowiek powróciłby na stare lata do ZG, zamieszkał tam, osiadł... niestety, raczej pozostaną to tylko marzenia.
Kilka dni temu zadzwoniła jedna Pani, przedstawiła się jako działaczka społeczna i prosiła bym włączył się do akcji sąsiadów z os. Szwajcarskiego przeciwko wycince lasów przy źródłach Gęśnika. Miasto planuje przez środek tego terenu puścić drogę, kolejną ulicę zdaje sie planuje w poprzek tego terenu. Plany te snuto od lat w zaciszu miejskich gabinetów, ale dopiero teraz "zaproponowała je fima zewnętrzna". Oczywiście ich zbieżność z ideami tutejszych urzędników nie jest przypadkowa.
Ten teren pomiędzy ul. Szwajcarską a Szosą Kisielińską to miejsce w którym bawiłem się jako dziecko. To jeden z nielicznych przykładów niegospodarczych lasów wokół Zielonej Góry. Swego czasu dr Piotr Reda, dendrolog, napisał krótką charakterystykę tego trenu, wymieniając występujące tu rzadkie gatunki roślin, m.in. łuskiewnik różowy. Już wówczas wystąpiliśmy oficjalnie do miasta domagając się zorganizowania tu zespołu przyrodniczo-parkowego (http://zielonagora.blogspot.com/2008/01/apel-o-zachoanie-od-wycinki.html ). Ktoś to chyba czytał i się "przejął", więc teraz buduje tu dwie drogi.
Jeśli po wschodniej stronie miasta są Wzgórza Piastowskie, to najcenniejszym miejscem po zachodniej stronie miasta jest właśnie Park Poetów i lasy dochodzące do ul. Szwajcarskiej. Jest tutaj stara skocznia, 3 duże stawy i dwa już wyschnięte, góra na której ongiś palono czarownice, oraz matecznik- rodzaj gęstego lasu do którego nawet nie prowadzą ścieżki. To tam są źródełka Gęśnika i jego dopływów. Jest tam grząsko, więc wybiera się tam tylko zwierzyna.
Dopływy Gęśnika jakoś przesączają się z okolic skoczni pod torami, a potem tworzą kolejny bagienny las. Pomiędzy torami a ul. Szwajcarską, na tym wąskim pasie mamy las bukowy oraz dwa lasy świerkowe, niestety ostatnio częściowo wycięte. Tak, wycięto taki naturalny bagienny las świerkowy, w tym miejscu sadząc szkółkę leśną. Tutejsze Lasy Państwowe powinno się za to pozwać to sądu. By to matecznik dla zwierząt- taki gęsty las do którego nie zapuszczają się ludzie, bo jest grząsko i gęsto.
Przez lata spacerowałem tu z psem. Rosną tu wielkie paprocie, jest wciąż wiele ładnych miejsc mimo ostatnich wycinek. Budowa drogi oczywiście zniczczy ten teren, już i tak wschodnia obwodnica miasta odcięła go od reszty lasów, tworząc tu enklawę zwierzyny pod samym bokiem miasta. Nie można chyba być takim wandalem, choć możliwe że nie znam możliwości tutejszych urzędników, których się podobno awansuje w Urzędzie Miejskim tylko za sam staż pracy, a nie za umiejętności i zdolności.
Perły Lubuskiego/ Perlen der Lebuser Land
Podróż pociągiem lub autobusem z Berlina przez Rzepin, Łagów, Paradyż do Międzyrzeckiego Rejon Umocnionego
Do czerwca roku 2008 samorząd musi ogłosić przetarg na obsługę połączenia przez przewoźników mających tabor dopuszczony do ruchu na terenie RFN. PKP PLK musi poprawić stan torowiska, na cały projekt można ponadto zdobyć dofinansowanie z UE. Promocja w Niemczech: oferta reklamowana w prasie, ulotki na dworcach i w pociągach, reklama i opis w gazetce VBB, plakaty w pociągach regionalnych i S-Bahnie, stoiska na wszystkich większych imprezach Berlina. Typowa oferta komunikacyjna jakich wiele oferuje Verkehrsverbund Berlin- Brandenburg.
Rozkład jazdy- propozycja. Kursuje w okresie czerwiec- wrzesień codziennie.
Zielona Góra, z tego co widzę po moich znajomych wyludnia się z osób najzdolniejszych, chcących rozrywek, znających życie w innych miastach i nie mających nadziei na to że w tym mieście coś się nagle pod tym względem zmieni.
Wyludnia się też dlatego, że ludzie się po prostu boją mieszkać w mieście ze sterroryzowaną przestrzenią publiczną. Posłuchajmy, o czym mówi się na ławeczkach pod takim BWA. Co powiecie Państwo na sytuację, w której do tutejszego nastolatka samotnie grającego na deptaku na bębnie podchodzi grupka neonazistów i walą z całej siły w jego bęben a następnie straszą go?
Co to jest? Ot, niedzielne popołudnie na zielonogórskiej starówce. A co to jest gdy następnego dnia poddenerwowany kinderpunk z agrafkami w uszach nerwowo coś przelicza? Sprawdza, czy grupka punków i rasta spod BWA jest wystarczająco liczna by dać sobie radę w starciu z grupką szkolonych w krav-madze tutejszych neonazistów jak gdyby nigdy nic siedzących sobie w swoich czerwonych szelkach na ławeczkach przy fontannie.
Postrach wśród nich budzi szczególnie A., znany z tego że w klubie 4 Róże połamał swemu przeciwnikowi w capoeirze nogi oraz zaatakował kilku tutejszych dredów i punków. Ongiś nosił podobno nawet dredy, ale dziś ma glacę i czerwone szelki. Zapraszamy do Zielonej Góry, miasta przyszłości. I niech się Państwo nie dziwią że na deptaku tak przeraźliwie pustawo wieczorami.
Strachliwi rasta deliberują o kolejnych imprezach i palą swoje batony w okolicznych lasach. Mają pecha, ich jedyny stały klub w którym palili dżointy i grali swoją muzę z udostepnionego wszystkim chętnym kompa zamknięto już kilka lat temu, gdy lokalny mafioso Pomidor (dziś podobno już siedzi) zechciał z niego zdzierać haracz, a teraz nadgorliwa policja i niepokojowi NS-i wykurzyli nędzne już ich resztki z ławeczek. Punki ze swoimi piwkami nielegalnie pitymi na ławeczkach z butelki też się pochowały.
Jakoś mało chętnych na imprezę w towarzystwie tutejszych narodowych socjalistów, ale zapraszamy, może właśnie Państwo się skuszą. Prawdziwych Polaków podobno nie ruszają.