Łódź zrobi sobie rzekę [Gazeta.pl]Fotografie niespiętrzonego potoku w Dolinie Luizy (wzdłuż ul. Źródlanej):
Joanna Grabowska 2007-05-11, ostatnia aktualizacja 2007-05-10 23:04:15.0
Z płytkiego kanału ściekowego powstanie rzeka jak się patrzy, czysta, z meandrami i stawami. A wzdłuż niej - nowe zielone tereny rekreacyjne i kąpieliska. Dzięki temu poprawi się mikroklimat w mieście - zapewniają naukowcy
Łódź nie ma dużej rzeki, bo przez środek miasta przechodzi dział wodny rozdzielający dorzecza Odry i Wisły. Bierze tu jednak początek aż 18 strumieni. Wśród nich Sokołówka długości ok. 13 km. Podobnie jak pozostałe rzeczki została włączona w system miejskich kanałów burzowych i ściekowych. Nie mieści się w żadnej klasie czystości, dużo w niej związków fosforu i azotu, substancji ropopochodnych, metali ciężkich i ścieków organicznych. Na co dzień płytka, do 40 cm głębokości, podczas ulewy gwałtownie przybiera. Wówczas miejska oczyszczalnia nie jest w stanie oczyścić wód burzowych, które spływają do niej wraz ze ściekami komunalnymi. Na wielu odcinkach jest wybetonowana, bo kiedyś uważano, że deszczówka musi jak najszybciej opuścić miasto, aby uniknąć powodzi.- W efekcie obniżył się poziom wód gruntowych i zieleni w mieście trudniej jest przetrwać. Sokołówka, podobnie jak inne łódzkie strumienie, straciła też zdolność do samooczyszczania - mówi profesor Maciej Zalewski, szef Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii w Łodzi (ERCE) działającego pod auspicjami UNESCO.
- A ponieważ w Łodzi brakuje zielonych przestrzeni z wodą, wytworzył się tu nieprzyjazny ludziom mikroklimat. Powstają tzw. wyspy ciepła, tj. w wyniku nagrzewania się murów i braku cyrkulacji powietrza temperatura w porównaniu z przedmieściami okresowo podnosi się nawet o 10-12 stopni C. Wilgotność jest bardzo niska - dodaje dr Iwona Wagner z ERCE. - Dlatego łodzianie często chorują na astmę i różne alergie.Sokołówkę trzeba przywrócić miastu - zdecydowali naukowcy.
Koniec z betonem
Dr Wagner: - Wydobędziemy rzekę z betonowych ram. Wzdłuż koryta powstanie szereg zbiorników zaporowych. Zostaną tak skonstruowane, że te w górnym biegu będą głównie oczyszczać wodę. Te w dolnym - mają być już na tyle czyste, by ludzie mogli bezpiecznie się w nich kąpać. To atrakcyjna perspektywa dla miasta, w którym brakuje kąpielisk.
Prof. Zalewski: - Na najbardziej newralgicznych dopływach wód burzowych do Sokołówki powstaną specjalne stawy z roślinnością oczyszczającą wodę.Są konieczne, bo niektórymi z blisko 50 dopływów spływają także ścieki komunalne. Głównie nielegalne zrzuty szamba z osiedli domków jednorodzinnych i nieczystości z różnych firm. Miasto ma problemy z egzekwowaniem prawa i karaniem brudasów.
Dotychczas wyprostowana rzeka zacznie jak kiedyś wić się meandrami. Wyznaczone zostaną także miejsca zalewowe, które wypełnią się wodą podczas silnych opadów, oraz tzw. wetlandy, czyli tereny stale podmokłe.
Do oczyszczania wody w rzece, zbiornikach i stawach naukowcy zastosują fitotechnologię, czyli obsadzanie brzegów i dna odpowiednimi roślinami. - Mają zdolność rozkładu substancji ropopochodnych albo kumulowania metali ciężkich w swoich tkankach. Skutecznie zwalczą część zanieczyszczeń - wyjaśnia dr Wagner.- Rośliny będą typowe dla naszego klimatu: pałka wodna, trzcina, grążel żółty, nenufary, turzyce - dodaje dr Wagner.
Przyjemnym dla oka rozwiązaniem będą pływające wyspy - specjalne maty z rosnącymi na nich roślinami wodnymi doczyszczającymi wodę.Kto za to zapłaci?Prof. Zalewski, który był pomysłodawcą przedsięwzięcia, wspieranego przez władze miasta, zdobył na nie 600 tys. euro z Unii Europejskiej. Włączył je w unijny projekt SWITCH dotyczący gospodarowania zasobami wodnymi w mieście. Uczestniczy w nim 25 państw z całego świata. Łódź znalazła się wśród dziewięciu pokazowych miast, w których testowane będą tego typu naukowe wizje - obok Akry, Aleksandrii, Pekinu, Belo Horizonte, Birmingham, Hamburga, Tel Awiwu i Saragossy. - Nasze rozwiązania staną się wzorcem dla Europy - mówi prof. Zalewski.
Na realizację projektu naukowcy mają czas do 2010 r. Wspierają ich władze miasta. Wcześniej jednak chcą przekonać do niego łodzian, bo ludzie do takich zmian czasem odnoszą się z rezerwą. Na przykład przed rozpoczęciem budowy pierwszych zbiorników w górnym biegu Sokołówki (są już cztery i jeden staw) nieoczekiwanie zaprotestowali mieszkańcy pobliskich bloków. Argumentowali: "Dzieci będą się topić, zjedzą nas komary, tłumy z miasta będą tu przyjeżdżać i rozstawiać leżaki pod oknami".
Kiedy jednak zbiorniki powstały, polubili je. Teraz pływają po nich kaczki i łabędzie, na brzegach ludzie grillują i wędkują, bo zarybiono je sandaczami i płociami. - Każdy chce mieszkać tam, gdzie jest zielono i ładnie - mówi prof. Zalewski. Dodaje, że takich działań powinno być jak najwięcej, bo Polska jest na jednym z ostatnich miejsc w Europie pod względem zasobów wody na jednego mieszkańca, a jakość wód jest kiepska.
Joanna Grabowska